Impreza przebiegała zgodnie z regulaminem. W piątek po zakwaterowaniu uczestników w bazie rajdu odbył się niezwykle ciekawy wykład kol. H. Miłoszewskiego na temat zasad znakowania szlaków turystycznych PTTK, który był przyczynkiem do bardzo ożywionej dyskusji. Obecni na wykładzie pracownicy WPK zadawali mnóstwo praktycznych pytań i zgłaszali wiele uwag, na które odpowiedzi udzielał prelegent. Po zakończeniu wykładu i dyskusji organizatorzy poprosili uczestników o wzięcie udziału w pisaniu tradycyjnych listów do bliskich sobie osób. Specjalnie na tą okoliczność zostały zakupione papeterie i znaczki pocztowe. Akcja spotkała się z uznaniem a na sali było słuchać szepty i uwagi, że cofnęliśmy się do szkoły podstawowej i do trudnej sztuki epistolograficznej. Dodam od siebie, a na podstawie zasłyszanych podpowiedzi, że list oprócz treści, powinien zawierać też datę, a ja o tym zapomniałem. Po błogiej ciszy poświęconej na pisanie listów rozeszliśmy się do pokojów delektować się wolnym czasem. Ok. 20.00 rozpaliliśmy ognisko, do którego przygrywała na gitarze kol. Asia. I tak minął dzień pierwszy czyli piątek. Sobota to dzień wyzwań logistycznych, jedni (10 osób) udali się na wędrówkę pieszą, drudzy, kolejne 10 osób, na spływ kajakowy. A jeden z nas kol. Felek stanowił 3 grupę, gdyż ze względu na Jego słuszny wiek należało mu zapewnić dodatkowy środek lokomocji. Tak to, pomimo skwaru nasz Feliks dzielnie doszedł do Starej Rzeki gdzie czekała na niego podwózka i bezpiecznie powrócił do bazy rajdu. Pozostali piechurzy podczas marszu prawie potykali się o rosnące nieopodal szlaku grzyby. Dość dodać, że poniżej prawdziwków się nie schylali. A co najważniejsze, byli tak pochłonięci grzybobraniem, że za nic mieli czas dotarcia do mety, gdzie na 14.00 czekała na nich jedna z dwóch niespodzianek przygotowanych na ten dzień, mianowicie pływanie stateczkiem po Jeziorze Żurskim. W związku z tym należało im pomóc przyspieszyć dotarcie do Tlenia (co też uczyniliśmy za pomocą aut). Kajakarze natomiast byli niezwykle zdyscyplinowani i dotarli na metę o wyznaczonej godzinie tj. 13.00 i niezwłocznie zameldowali pani Julicie swoje przybycie do stanicy wodnej. Z wrażeń jakie wyniesiemy ze spływu to to, że na rzece panował taki ścisk, że między nasze kajaki wpływały inne i zahaczaliśmy się wiosłami, a mniej wprawni kajakarze wpadali w rosnące przy brzegu trzciny i inne chaszcze. Choć po wyprawach byliśmy zmęczeni przystąpiliśmy, w zasadzie same Panie, pod dowództwem kol. Małgosi do realizacji drugiej niespodzianki na ten dzień, mianowicie przygotowania wkładu do trzech „kociołków”, które miały nam zapewnić obiadokolację. Była to wspaniała współpraca, która wyzwalała pokłady uśmiechu, dobroci i radości. Dzięki temu ok. 17.30 mogliśmy się raczyć wybornym posiłkiem. Po posiłku kol. Terenia zaprosiła na ognisko Pana Andrzeja Grodzickiego, który zamierza przepłynąć samotnie Ocean Atlantycki w regatach „Setką przez Atlantyk”. W jego barwnych morskich opowieściach zasłuchaliśmy się tak mocno, że nawet nie przeszkadzały nam latające komary. W tym miejscu należy zauważyć, że ognisko przeciągnęło się właściwie do niedzieli. Tak minął dzień drugi - sobota. Niedziela obudziła nas pięknym, choć rześkim, słonecznym porankiem. Już od samego rana ruch w bazie był jak w ulu. Wszyscy krzątaliśmy się przy robieniu śniadań, sprzątaniu pokojów i części wspólnych (korytarzy, kuchni, schodów). Sami sobie postawiliśmy wysoko poprzeczkę. Sprzątamy tak profesjonalnie ośrodek, że chętnie nas do niego zapraszają. Po ogarnięciu wszystkiego ok. godz. 9.00 przyszedł czas na podziękowania dla Pani Julity, bez której rajd byłby tylko jednym z wielu. Jej pełne zaangażowanie i pomysły w umileniu nam pobytu pozostaną na zawsze w naszych wspomnieniach. Po tkliwym pożegnaniu udaliśmy się na pieszą wędrówkę wokół Jeziora Muksza. Po zatoczeniu pętli ok. godz. 11.30 oficjalnie zakończyłem imprezę pt. Z PTTK-iem w Tleniu”.

 

Komandor imprezy Andrzej Cyrwus.