6 września 2023r.  - LVII wycieczka piesza z cyklu

„60 + z PTTK”.

Tematyka 57 wycieczki pieszo-krajoznawczej 60+ z PTTK, zorganizowanej przez Komisję Turystyki Pieszej Oddziału Miejskiego PTTK  w Toruniu, wiązała się historią flisaków w Toruniu.

Ścieżką pieszo-rowerową wzdłuż Szosy Bydgoskiej, następnie drogą gruntową docieramy nad Wisłę. Tutaj zaczyna się nasze „spotkanie” z flisakami. Prowadząca, Teresa Karasiewicz, przeczytała nam fragment tekstu z książki Mariana Sydowa oraz przybliżyła historię flisu w Polsce.

„Giiibaaj! - przeciągłe wołanie rozległo się od strony Wisły, i pod starym mostem toruńskim przepłynęła wieloczłonowa tratwa, kierowana miarowym ruchem sterów. Ruch ten zwalniał stopniowo i nagle, jakby na bezdźwięczną komendę. Tratwa wygięta w łuk prądem rzeki, znieruchomiała. Od jej brzegu odbiło czółno, i w takt wiosłując czwórka flisaków przepłynęła na brzeg toruński. 

Taki obrazek zwykło się w Toruniu widywać od wieków. Zaledwie ruszyły lody, a wiosenny przybór wody stwarzał warunki odpowiednie dla spławu, Wisła zaroiła się tłumem różnorodnych statków, wśród których wężowym ruchem przesuwały się liczne tratwy. Od Ulanowa nad Sanem i Kamieńczyka nad Bugiem szła brać flisacka na tratwy i statki wiślane, by w ciężkim trudzie spławiać drzewo i zboże polskie Wisłą przez Toruń do Gdańska. Podróż była długa, żmudna i uciążliwa, wymagała dokładnej znajomości nurtu wiślanego, jego zdradliwych wirów, przemiałów, mielizn”.

(w. Marian Sydow – Toruń - najciekawsze osobliwości z dawnych i nowszych czasów)

Toruń od początku swego istnienia prowadził ożywiony handel z Polską. Miasto było głównym punktem wymiany handlowej, zwłaszcza po uzyskaniu w XIV wieku prawa składowego. Gdy Gdańsk odebrał Toruniowi prawo składu, miasto czerpało duże zyski z pośrednictwa w handlu zbożem i drewnem spławianym Wisłą.

            Towary spławiane były za pomocą różnych rodzajów statków. Pływały więc po Wiśle galary, łyżwy, pobitki, byki, jadwigi, berlinki, odraki, krypy, bajdaki czyli kuranty, wiślanki, kanałówki, kajlaki, cylle, patelki, korabie, baty, koguciki, gabory czyli żeleźniaki.

            Najdawniejszymi żeglarzami na dolnej Wiśle byli Pomorzanie, ale już w XIII w. szlak handlowy wzdłuż Wisły opanowali Niemcy. Dopiero po pokoju toruńskim w 1466r. spław drzewa i zboża przejęli Polacy. Wtedy to wyodrębniło się w naszym kraju flisactwo jako rzemiosło. Nazwa flis oznaczała pierwotnie spław towarów za pomocą rzecznych statków i łodzi. Flisakami natomiast nazywano tych, którzy trudnili się spławianiem towarów oraz kierowali kupieckimi statkami.

            Po zaniku spławu statkami Toruń przystosował się do nowych warunków społeczno-politycznych. W 1903 roku zbudowano nad Wisłą port drzewny, mieszczący 110 tysięcy metrów sześciennych drewna, czyli około 230 tratw. Flisacy z zaborów rosyjskiego i austriackiego umieszczali tratwy w porcie drzewnym, a dalszym spławem tych tratw zajmowali się flisacy z zaboru pruskiego, z Torunia, Solca Kujawskiego, Złotorii, Kaszczorka. Jesienią widać było w toruńskim porcie ogromne składy drewna, przy których zatrudnienie znajdowali pracownicy fizyczni i furmani. Tutaj tratwy przebudowywano i przystosowywano do szerokości Kanału Bydgoskiego, którym transportowano drewno do Berlina. Tartak znajdował się w miejscu dzisiejszego Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny… .

Po wysłuchaniu pierwszej części informacji ruszamy dalej – czerwonym szlakiem turystycznym do ul. Przybyszewskiego, następnie wałem przy Zatoce nad Wisłą docieramy do kanału i schodzimy nad Wisłę. Tutaj prowadząca nas zapoznała z  opisem budowy tratwy oraz życiem flisaków na tratwach, popierając wypowiedź ilustracjami.

Od 1826 roku w Toruniu mieścił się główny urząd celny na drewno spławiane Wisłą. Dzięki temu Toruń uzyskał możliwość całkowitego kontrolowania przewozu. Od tej pory datował się obowiązek postoju flisaków w Toruniu. To spowodowało, że gród Kopernika zaczął odgrywać pierwszorzędną rolę w folklorze flisackim. Z czasem obowiązek postoju stał się tradycją, od której flisakom nie wolno było odstąpić. Toruń stał się celem i metą spławów długodystansowych. Punkt docelowy spławu flisacy nazywali palem, spławianie drewna – lasem. Stąd o spławianiu mówili: przyprowadzić las do pala.

Budowa tratwy

            Miejsce zbijania tratew nazywano bindugami. Było blisko lasu na podwyższonym brzegu rzeki lub skarpie, aby ułatwić staczanie klocków do wody. Tratwy zawsze budowano na wodzie. Warstwa zbitych razem 8-12 pni stanowiła najmniejszą jednostkę spławną, zwaną tablicą lub taflą. Poszczególne pnie łączone były ze sobą za pomocą klistrów, czyli poprzecznych drągów, przybijanych na wierzch tablicy. Tablice wiślane miały 5-10 m szerokości. Długość tafel nie była normowana (długość pni). Szereg tablic połączonych ze sobą tworzył tzw. pas (lub sznur). Składał się on z 12 tablic o długości ok. 120 m. Pierwsza tablica pasa nosiła nazwę głowy, następna to przedgłówek, środkowa – buchta, przedostatnia – przedcol, ostatnia – col. Łączono jeszcze 6 pasów wszerz – to była właściwa wiślana tratwa. Skrajny pas prawy nazywano toruńskim, lewy gdańskim. Jeden transport stanowiły 3-4 tratwy. Kierował nimi retman. Do kierowania tratwami służyły drygawki – rodzaj dużych i długich (ok. 8 m) wioseł. Po cztery takie drygawki umieszczone były na głowie i na colu – każda obsługiwana przez jednego flisaka. Tratwy zatrzymywano za pomocą śryków – to grube, zaostrzone pale, po trzy na każdym pasie (na głowie, buchcie i colu), które wbijało się baśkami (duże, drewniane młoty) w dno rzeki, hamując pęd tratwy lub zatrzymując.

Praca i życie na tratwie

            Na tratwach flisacy budowali budy ze słomy, w których nocowali i wypoczywali – po jednej budzie na każdym pasie. Na głowie przygotowywano ciepłe posiłki. Obramowanie paleniska zbijano z czterech kawałków drewna lub szczap. Szpary zatykano darniną, na to układano jeszcze 10-15 centymetrową warstwę ziemi. Gorący posiłek przygotowywano tylko raz dziennie, podczas postoju. Prymitywne potrawy to fiutka albo sekulatka – polewka z ziemniaków, fucha – mąka na wodzie, garus – polewka z zielonych śliwek. Praca flisaka była ciężka, pełna niebezpieczeństw i nieopłacalna. Flisacy nie mieli czasu, aby dbać o higienę ciała i czyste ubranie. Pochodząca z roku 1708-1709 pieśń flisacka mówi o podróży flisa do Torunia:

Flisakowa żona, siedzi sobie doma

a flisaczek nieboraczek, robi na chleb jak robaczek, płynie do Torunia.

            Spław rozpoczynano wczesną wiosną i nie przerywano aż do później jesieni. Przy silnym wietrze, a także podczas mgły i w nocy nie wolno było spławiać. Nocne postoje organizowano w pobliżu karczmy. Po odbyciu ryzy (jednorazowy spław) flisacy wracali do domu pieszo albo pociągiem, niosąc upominki dla rodziny.

Na początku XX wieku transport kolejowy stopniowo lecz systematycznie eliminował flisactwo.

Z uwagi na wysoką temperaturę powietrza pozostałe informacje usłyszeliśmy pod wiatą nad Martówką.

Tradycje flisackie.

Sympatyczną pamiątką i przypomnieniem tradycji flisaczych w Toruniu jest stojąca obok ratusza fontanna z figurą Flisaka. Kolejnym elementem związków miasta z rzeką jest tzw. "zegar flisaczy", z tarczą umieszczoną na południowej ścianie wieży katedry śś. Janów. Na tarczy tego XV wiecznego zegara, znajduje się tylko jedna wskazówka, doskonale widoczna z nabrzeża portowego i Wisły, wskazująca jedynie godzinę. W mieście zachowała się kamienica z końca XVI wieku – dom "Pod Turkiem", w której znajdowała się gospoda flisacza. Jej godło – figura Turka z fajką, znajduje się w Muzeum Okręgowym w Ratuszu Staromiejskim. Rzeźba Bachusa zdobi obecnie wnętrze Muzeum Toruńskiego Piernika, przy ul. Strumykowej, a także w formie płaskorzeźby umieszczona jest na kamienicy przy Rynku Staromiejskim 5. W katedrze śś. Janów w północnej nawie, znajduje się kaplica św. Barbary, którą w XIX wieku opiekował się cech flisaków. Ostatnimi akcentami dawnych tradycji flisaczych w Toruniu są: ul. Flisacza, przy której od XIX wieku funkcjonowała gazownia miejska, a jeszcze wcześniej znajdował się zespół klasztorny benedyktynek toruńskich oraz 2 lokale – kawiarnia "Flisacza" i restauracja-hotel "Retman" (ul. Rabiańska 15).

            Pasowanie na flisaka – kiedy kandydat na flisaka zaciągnął się na tratwę, nazywano go pogardliwie frycem. Przez całą pierwszą ryzę pełnił wszelkie posługi na tratwie i jak wybawienia czekał, aż będą go „frycować”, czyli pasować na flisaka. Frycowe odbywało się u celu spławu, a więc najczęściej w Toruniu. Frycowa libacja odbywała się w nieistniejącej już, a założonej w 1578 roku, flisackiej gospodzie „Pod Turkiem” na Starym Rynku. Stała tutaj potężna beczka o pojemności 1200 litrów, na której okrakiem siedział gruby Bachus z butelką i potężnym kielichem w pulchnych rękach. Flisacy nazywali go Grubą Maryną. Każdy fryc obowiązany był złożyć hołd Grubej Marynie, przysiąc jej wierność oraz ucałować duży palec jej nogi. Fryc fundował w gospodzie kornus (żytnią wódkę). Tradycyjnie przepijano całą pierwszą wypłatę młodego flisaka. Często wypicie kornusu poprzedzały inne zabawy z frycem. Golono mu nieistniejący jeszcze zarost potężnym starym wiosłem, wymazawszy wcześniej „bursza” (fryca) mułem rzecznym lub rozpuszczoną w wodzie gliną; chłostano witkami lub cholewą buta, oblewano wodą.

Przed I wojną światową, kiedy drzewo w Toruniu podlegało ocleniu, flisacy zatrzymywali się tu na dłuższy postój. Punktem zbornym był Stary Rynek, a konkretnie stopnie pomnika Mikołaja Kopernika. Stanowiły one ulubione miejsce wypoczynku flisaków i tylko oni mieli prawo siadania na nich. Wygrzewali się więc tu flisowie, spożywali posiłek składający się z chleba i śledzi, zakrapiany gorzałką.

Flisacy mieli swoje prawo, według którego sądzono. Przewidywano również kary za nieużywanie flisackich wyrazów. Wiatr nazywano wujaszkiem, mgłę – mamką, wronę – ciotką, łączenie pasów tratwy – żenieniem, ciężką pracę – weselem, pływający młyn – bździelem, rodzaj łodzi – komięgą.

            Najkrótszą drogą, czyli ul. Popiełuszki, przez Dolinę Marzeń oraz plac Rapackiego, dotarliśmy do Rynku Staromiejskiego. Odszukaliśmy dawną Gospodę pod Turkiem i oczywiście wykonaliśmy pamiątkowe zdjęcie.

   57 wycieczkę pieszo-krajoznawczą z cyklu 60+ z PTTK zakończyliśmy przy pomniku Mikołaja Kopernika, ulubionym miejscu wypoczynku flisaków. Przeszliśmy 6,5 km.

Źródło informacji:

- Marian Sydow – Toruń - najciekawsze osobliwości z dawnych i nowszych

 czasów

- Czesław Łapicz – Tradycje flisackie Torunia (w: Rocznik Toruński nr 6)

- R. Stachowiak, J. Kiełpiński, M. Karasiński - Toruń i Wisła.          

 

Następna wycieczka odbędzie się 13 września 2023 roku.

Spotykamy się o godz. 10.00 na przystanku autobusowym MZK „Przy

Kaszowniku” (dojazd autobusami MZK nr 15, 30  – kierunek Rubinkowo).

Tematem wycieczki będzie „Tułaczka toruńskiego grajka”.

Długość przejścia wyniesie ok. 5 km.

Wycieczkę poprowadzi przodownik turystyki pieszej PTTK Teresa

 Karasiewicz.

 

ZAPRASZAMY!!!

Relację przygotowała:

Teresa Karasiewicz – przewodnicząca Komisji Turystyki Pieszej PTTK